Rano, kiedy się obudziłam było przed 11. Laura jeszcze
spała. Powoli wstałam tak, aby jej nie budzić i poszłam do łazienki. Wzięłam
prysznic, wysuszyłam włosy, podkręciłam je na końcach i nałożyłam tusz na rzęsy.
Następnie założyłam krótkie dżinsowe spodnie i bluzkę z nadrukiem. Kiedy
schodziłam po schodach na dół tata wychodził właśnie z kimś z gabinetu. Na
początku nie poznałam, kto to, ponieważ przez okna wpadało mocne światło i
odbijało się od twarzy gościa. Zeszłam na ostatni stopień i poczekałam aż będą
blisko. Teraz go poznałam. To ten sam mężczyzna, który był u nas przedwczoraj.
- Dzień dobry – powiedziałam
- Witaj – odpowiedział nieznany
- Myślałem, że jeszcze śpicie – powiedział tata
zacierając dłonie. Był speszony. Zrobiła się niezręczna cisza, dlatego się
odezwałam:
- Przed chwilą wstałam. Właściwie szłam do kuchni –
pokazałam ręką w stronę przejścia – to ja już pójdę. Miło było pana spotkać –
posłałam uśmiech nie znajomemu i skierowałam się w stronę kuchni. Wzięłam mleko
z lodówki i postawiłam na stole, z szafki wyjęłam płatki, miskę i łyżkę.
Rozsiadłam się wygodnie przy stole i zrobiłam sobie płatki. Kiedy jadłam do
kuchni wszedł tata, nic nie powiedział, nalał sobie soku do szklanki i usiadł
naprzeciwko mnie z gazetą.
- tato – zawahałam się chwilę – kim jest ten facet? –
zapytałam. Tata podniósł wzrok z gazety, spojrzał na mnie dziwnie. Chwilę
milczał, po czym odpowiedział:
- to jeden z moich pracowników – napił się łyka soku i
znów wsadził nos w gazetę.
- często u nas bywa – skwitowałam
- tak wiem, już nie będzie tak często przychodził –
uśmiechną się tata.
- tato – znów się zawahałam - czy ty szukasz
informacji na temat wypadku mamy? - zapytałam odstawiając płatki do szafki.
Tata spojrzał na mnie zaskoczony, po czym odpowiedział:
- Nie. Skąd ci to przyszło do głowy?
- słyszałam jak rozmawiałeś z nim o mamie – znów
usiadłam
- musiałaś coś źle usłyszeć – powiedział wstając od
stołu – idę do gabinetu pracować. W razie pożaru, powodzi przenieś mnie w
bezpieczne miejsce – wyszedł rozbawiony.
Po śniadaniu wyszłam na dwór do altanki z laptopem,
przejrzałam Fb, gg, yt. Postanowiłam, że wybiorę się z Demonem, moim koniem na
przejażdżkę.
Wyłączyłam laptop odkładając go na stół. Wyprowadziłam
Demona z boksu. Osiodłałam go i pojechałam w stronę lasu. Dziś nie było tak
gorąco jak wczoraj, ale i tak słońce dawało się we znaki. Posiedziałam nad
stawem około godziny i wróciłam do domu. Kiedy weszła w salonie siedziała Laura
z Alicją.
-gdzie byłaś? – zapytała dziewczyna
- z Demonem na przejażdżce – powiedziałam nalewając
sobie soku.
- zaczęłyście się już przygotowywać do wyjazdu? –
zapytała Alicja.
Pokręciłyśmy głowami na znak, że nie w sumie to z
lekkim zdziwieniem, bo dokładnie nie powiedzieli nam, kiedy wylatujemy.
- właściwie to, kiedy wylatujemy? – Spytała
Laura
- Jak to, kiedy, jutro rano – odparła Alicja. O mało
nie udusiłam się sokiem, kiedy to usłyszałam.
- jak to rano! – krzyknęłam
- Z tego wszystkiego zapomnieliśmy wam powiedzieć, że
to już jutro – Kobieta zrobiła smutną minę.
- Musimy iść się pakować – rzuciła Laura wstając.
- Jeśli chcecie to może uda mi się przełożyć wasze
bilety na inny termin – powiedziała Alicja
- nie! - Krzyknęłyśmy jednocześnie.
- damy radę – uśmiechnęłam się – mamy całe popołudnie
–dodałam.
I tak całe popołudnie spędziłyśmy na pakowaniu się. Sądziłam,
że zmieszczę się w jednej walizce, ale niestety jak zwykle się przeliczyłam,
dlatego po zakończeniu pakowania zostałam z dwiema walizkami, podręczną torbą i
torbą z laptopem. Kiedy siedziałam na sofie patrząc się na walizki i zastanawiając
się jak ja sobie poradzę z tyloma torbami do mojego pokoju wleciała jak huragan
Laura.
- Blanka pomóż mi, proszę cię – złożyła ręce i
przewróciła oczami.
- Jak mam ci pomóc? – zapytałam wstając.
- chodź – złapała mnie za rękę i zaciągnęła do swojego
pokoju. Kiedy tam weszłam aż podskoczyłam. Wszędzie leżały porozrzucane ciuchy,
książki, buty. Koło łóżka stała jedna walizka, spora, chyba taka jak moja a na
łóżku leżała następna dużo większa od tej stojącej. Stałam ze zdziwieniem
patrząc na Laurę.
- słuchaj, musisz mi pomóc ją zapiąć. Usiądz na niej a
ja powoli będę zasuwać – tłumaczyła mi dziewczyna wymachując rękoma.
- Laura, Skarbie – zaczęłam – czy nie uważasz, że
wzięłaś troszkę za dużo ubrań? – uśmiechnęłam się.
- uważam, ale wydaje mi się na tą chwilę, że wszystko
się przyda – zachichotała – no pomóż mi – zaczęła ściskać walizkę.
Tak jak mi tłumaczyła usiadłam na walizce i bujałam
się z jednego boku na drugi tak żeby dziewczyna mogła zasunąć suwak.
- no – odsapnęła – udało się – znowu pojawił się banan
na jej twarzy – dziękuję – pocałowała mnie w policzek.
- nie ma, za co – odpowiedziałam wychodząc z jej
pokoju.
Troszkę się martwiłam tym jak poradzimy sobie z tymi walizkami,
ale Laura miała rację. Wszystko na tą chwilę wydawało się potrzebne.
Po kolacji wykąpałam się, uszykowałam ciuchy na
następny dzień tak abym, chociaż kilka minut dłużej mogła pospać rano.
Musiałyśmy wstać, o 4 ponieważ nasz samolot odlatywał o 8 a na lotnisko
miałyśmy daleko. Przestawiłam walizki blisko drzwi tak żeby rano można szybko
było je zabrać. Położyłam się koło 22 i od razu odleciałam.