sobota, 16 marca 2013

Rozdział 3



Rano, kiedy się obudziłam było przed 11. Laura jeszcze spała. Powoli wstałam tak, aby jej nie budzić i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, podkręciłam je na końcach i nałożyłam tusz na rzęsy. Następnie założyłam krótkie dżinsowe spodnie i bluzkę z nadrukiem. Kiedy schodziłam po schodach na dół tata wychodził właśnie z kimś z gabinetu. Na początku nie poznałam, kto to, ponieważ przez okna wpadało mocne światło i odbijało się od twarzy gościa. Zeszłam na ostatni stopień i poczekałam aż będą blisko. Teraz go poznałam. To ten sam mężczyzna, który był u nas przedwczoraj.
- Dzień dobry – powiedziałam
- Witaj – odpowiedział nieznany
- Myślałem, że jeszcze śpicie – powiedział tata zacierając dłonie. Był speszony. Zrobiła się niezręczna cisza, dlatego się odezwałam:
- Przed chwilą wstałam. Właściwie szłam do kuchni – pokazałam ręką w stronę przejścia – to ja już pójdę. Miło było pana spotkać – posłałam uśmiech nie znajomemu i skierowałam się w stronę kuchni. Wzięłam mleko z lodówki i postawiłam na stole, z szafki wyjęłam płatki, miskę i łyżkę. Rozsiadłam się wygodnie przy stole i zrobiłam sobie płatki. Kiedy jadłam do kuchni wszedł tata, nic nie powiedział, nalał sobie soku do szklanki i usiadł naprzeciwko mnie z gazetą.
- tato – zawahałam się chwilę – kim jest ten facet? – zapytałam. Tata podniósł wzrok z gazety, spojrzał na mnie dziwnie. Chwilę milczał, po czym odpowiedział:
- to jeden z moich pracowników – napił się łyka soku i znów wsadził nos w gazetę.
- często u nas bywa – skwitowałam
- tak wiem, już nie będzie tak często przychodził – uśmiechną się tata.
- tato – znów się zawahałam - czy ty szukasz informacji na temat wypadku mamy? - zapytałam odstawiając płatki do szafki. Tata spojrzał na mnie zaskoczony, po czym odpowiedział:
- Nie. Skąd ci to przyszło do głowy?
- słyszałam jak rozmawiałeś z nim o mamie – znów usiadłam
- musiałaś coś źle usłyszeć – powiedział wstając od stołu – idę do gabinetu pracować. W razie pożaru, powodzi przenieś mnie w bezpieczne miejsce – wyszedł rozbawiony.

Po śniadaniu wyszłam na dwór do altanki z laptopem, przejrzałam Fb, gg, yt. Postanowiłam, że wybiorę się z Demonem, moim koniem na przejażdżkę.
Wyłączyłam laptop odkładając go na stół. Wyprowadziłam Demona z boksu. Osiodłałam go i pojechałam w stronę lasu. Dziś nie było tak gorąco jak wczoraj, ale i tak słońce dawało się we znaki. Posiedziałam nad stawem około godziny i wróciłam do domu. Kiedy weszła w salonie siedziała Laura z Alicją.
-gdzie byłaś? – zapytała dziewczyna
- z Demonem na przejażdżce – powiedziałam nalewając sobie soku.
- zaczęłyście się już przygotowywać do wyjazdu? – zapytała Alicja.
Pokręciłyśmy głowami na znak, że nie w sumie to z lekkim zdziwieniem, bo dokładnie nie powiedzieli nam, kiedy wylatujemy.
- właściwie to, kiedy wylatujemy? – Spytała Laura
- Jak to, kiedy, jutro rano – odparła Alicja. O mało nie udusiłam się sokiem, kiedy to usłyszałam.
- jak to rano! – krzyknęłam
- Z tego wszystkiego zapomnieliśmy wam powiedzieć, że to już jutro – Kobieta zrobiła smutną minę.
- Musimy iść się pakować – rzuciła Laura wstając.
- Jeśli chcecie to może uda mi się przełożyć wasze bilety na inny termin – powiedziała Alicja
- nie! - Krzyknęłyśmy jednocześnie.
- damy radę – uśmiechnęłam się – mamy całe popołudnie –dodałam.
I tak całe popołudnie spędziłyśmy na pakowaniu się. Sądziłam, że zmieszczę się w jednej walizce, ale niestety jak zwykle się przeliczyłam, dlatego po zakończeniu pakowania zostałam z dwiema walizkami, podręczną torbą i torbą z laptopem. Kiedy siedziałam na sofie patrząc się na walizki i zastanawiając się jak ja sobie poradzę z tyloma torbami do mojego pokoju wleciała jak huragan Laura.
- Blanka pomóż mi, proszę cię – złożyła ręce i przewróciła oczami.
- Jak mam ci pomóc? – zapytałam wstając.
- chodź – złapała mnie za rękę i zaciągnęła do swojego pokoju. Kiedy tam weszłam aż podskoczyłam. Wszędzie leżały porozrzucane ciuchy, książki, buty. Koło łóżka stała jedna walizka, spora, chyba taka jak moja a na łóżku leżała następna dużo większa od tej stojącej. Stałam ze zdziwieniem patrząc na Laurę.
- słuchaj, musisz mi pomóc ją zapiąć. Usiądz na niej a ja powoli będę zasuwać – tłumaczyła mi dziewczyna wymachując rękoma.
- Laura, Skarbie – zaczęłam – czy nie uważasz, że wzięłaś troszkę za dużo ubrań? – uśmiechnęłam się.
- uważam, ale wydaje mi się na tą chwilę, że wszystko się przyda – zachichotała – no pomóż mi – zaczęła ściskać walizkę.
Tak jak mi tłumaczyła usiadłam na walizce i bujałam się z jednego boku na drugi tak żeby dziewczyna mogła zasunąć suwak.
- no – odsapnęła – udało się – znowu pojawił się banan na jej twarzy – dziękuję – pocałowała mnie w policzek.
- nie ma, za co – odpowiedziałam wychodząc z jej pokoju.
Troszkę się martwiłam tym jak poradzimy sobie z tymi walizkami, ale Laura miała rację. Wszystko na tą chwilę wydawało się potrzebne.

Po kolacji wykąpałam się, uszykowałam ciuchy na następny dzień tak abym, chociaż kilka minut dłużej mogła pospać rano. Musiałyśmy wstać, o 4 ponieważ nasz samolot odlatywał o 8 a na lotnisko miałyśmy daleko. Przestawiłam walizki blisko drzwi tak żeby rano można szybko było je zabrać. Położyłam się koło 22 i od razu odleciałam.

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 2



Następnego dnia postanowiłyśmy ze wybierzemy się do jednej z galerii handlowych na zakupy i do kina. Po dwóch godzinach oglądania komedii romantycznej poszłyśmy do jednej z kawiarni. Jej taras wychodził na plac przed galeria. Dokoła były fontanny i małe sadzawki z wodą. Zamówiłyśmy kawę i usiadłyśmy przy niewielkim stoliku.
-Wiesz, tak myślałam - zaczęła Laura - może wybrałybyśmy się gdzieś na kilka dni – uśmiechnęła się - kiedy my ostatni raz gdzieś byłyśmy?- Zapytała
- Ostatni raz to chyba w Londynie z rodzicami - odpowiedziałam po namyśle.
- No widzisz, z rodzicami. Mamy po 19 lat - zbulwersowała się- W tym roku jedziemy same - uśmiechnęła się.
- też o tym myślałam, ale wiesz jak z nimi jest - przewróciłam oczami.
Po wypiciu kaw udałyśmy się na zakupy. Przez trzy godziny chodziłyśmy od sklepu do sklepu, przymierzając i kupując. Było przy tym dużo śmiechu. Najbardziej cieszyłam się z kupna czarnej obcisłej sukienki z odkrytymi plecami. Kiedy przeglądałam się w lustrze do mojej przebierali weszła Laura.
- Idealna na noce szaleństwa - zaśmiała się dziewczyna trzęsąc tyłkiem.
- wyjdź - zaśmiałam się
Laura też wybrała sobie sukienkę. Jej była koronkowa o jasnym kolorze. Wróciłyśmy do domu koło 15, zaparkowałam przez wejściem tak, aby łatwo było nam wnosić torby. Zważywszy na to, że nie chciało nam się chodzić więcej niż raz, postanowiłyśmy zabrać wszystko za jednym zamachem. Laura otworzyła drzwi od domu, po czym próbując się przecisnąć zaklinowała się.
- pomóż mi Blanka - usłyszałam zza pleców, właśnie próbując zamknąć auto. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam że Laura nie może się ruszyć.
- popchnę cię- powiedziałam wchodząc po schodkach i rzucając się w stronę dziewczyny. Pchnęłam ją z całej siły. Co prawda udało mi się wepchnąć Laurę ale niestety obie straciłyśmy równowagę i z hukiem wylądowałyśmy w korytarzu.
- o niee – wybełkotała Laura – Ile ty ważysz dziewczyno, przejdź na dietę. I rusz się do cholery, bo mnie połamiesz – krzyczała wijąc się pode mną.
-spadaj, warze równe 49 kg tyle samo, co ty jędzo – wysyczałam z satysfakcją na twarzy. Kiedy podniosłam wzrok zauważyłam że tata i Alicja prawie leżą pod stołem w jadalni ze śmiechu. Powoli wstali i podeszli do nas.
- Widzę, że zakupy się udały – bełkotał tata próbując opanować śmiech i mnie podnieść.
- Victor przestań się śmiać i ratuj je – Karciła tatę Alicja, ale i tak było widać, że sama ledwo powstrzymuje się od śmiechu. – No dziewczynki nic wam nie jest?– pytała oglądając nas, kiedy już stałyśmy.
- nic – odpowiedziałam podnosząc torby.
- Ha! Tobie może nie, ale mi tak – powiedziała poprawiając ramiączko od sukienki – zgniotła mnie – udała smutną minę.
Kiedy zaniosłyśmy rzeczy do pokoi zeszłyśmy na dół na obiad. Alicja i tata już na nas czekali. Zjedliśmy kurczaka z warzywami. 

Po objedzie rodzice pojechali do miasta coś załatwić. Już podczas obiadu posyłali sobie dziwne spojrzenia.
- Dziwnie się zachowują, prawda? –Zapytała Laura siadając koło mnie na schodach przed domem.
- też to zauważyłaś? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie – coś ukrywają – skrzywiłam się
- pewnie znowu planują super rodzinne wakacje – powiedziała z ironią Laura.
- mam wrażenie, że to coś innego – odpowiedziałam – przecież gdyby tak było to ustalaliby to z nami tak jak w zeszłym roku – uśmiechnęłam się na samą myśl o tych awanturach, które toczyłyśmy o nasz wyjazd. Każde z nas, miało inną wizję tej podróży. My chciałyśmy jechać same oni się sprzeciwiali i tak przez miesiąc aż w końcu wyszło i tak na to, że jedziemy z nimi.
- może i tak – odpowiedziała cicho Laura zamykając oczy i wyciągając twarz w stronę słońca.
Kiedy rodzice wrócili było już dobrze po 18. Uśmiechnięci usiedli do kolacji. Nałożyli sobie na talerze jedzenie, napili się soku, wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym tata zaczął:
- Wiecie, tak pomyśleliśmy z Alicją, że skoro macie wakacje to fajnie by było gdzieś wyjechać – uśmiechną się tata.
- a nie mówiłam – wypowiedziała do mnie prawie bezdźwięcznie Laura, po czym już głośniej dodała: - to gdzie tym razem nas zabieracie? Grecja, Francja, Bułgaria czy polskie morze? – zapytała z ironią.
- żadne z tych miejsc – odpowiedziała Alicja- w sumie myśleliśmy nad tym żebyście jechały same, ale skoro chcecie z nami… – nie zdążyła dokończyć, bo w słowo weszła jej Laura:
-ale że jak? – Zapytała otwierając buzię ze zdziwienia.
- chcieliśmy żebyście pojechały same – powtórzył tata.
- Mamy zawał pracy i nie możemy pozwolić sobie teraz na urlop a wam jak najbardziej należą się wakacje – uśmiechnęła się Alicja – poza tym jesteście dorosłe – dodała.
- Aaaaaaaa! - Krzyknęła Laura- Blanka czy ty słyszysz to, co ja – trzęsła mnie za ramiona. Ja natomiast siedziała, z otwartą buzią i nie wierzyłam że to słyszę `jesteście dorosłe`. Cholera! Teraz to zauważyli?! Mają super refleks. Myślałam że śnię.
-uszczypnij mnie – wymamrotałam.
- nie ma problemu – zaśmiała się dziewczyna i z całej siły ścisnęła mi skórę.
-Ałłła – krzyknęłam i dopiero wtedy się ocknęłam – jedziemy same – krzyknęłam, po czym złapałam za szyje Laurę.
- cieszymy się, że podoba wam się nasza propozycja – powiedziała Alicja dopijając sok.
- podoba? Mamo! – krzyknęła Laura podbiegając do Alicji – dziękuję, dziękuję, dziękuję – złapała ją za szyję i mocno uściskała.
– dziękuję tato, ehm.. Znaczy się Victor –powiedziała speszona i pocałowała go w policzek.
- możesz do mnie mówić tato kochanie – uśmiechną się do dziewczyny.
- a ty – zaczęła Alicja patrząc się na mnie – możesz mówić do mnie mamo, jeśli oczywiście chcesz – uśmiechnęła się do mnie. Wstałam i podeszłam do niej:
- oczywiście ze chce – powiedziałam przytulając kobietę. Czułam, że łza spływa mi po policzku, odruchowo ją otarłam i wróciłam na swoje miejsce.
- to gdzie nas posyłacie? – Odchrząknęłam
- Do naszego domku letniskowego nie daleko Rzymu – odparł tata – Pamiętasz go jeszcze? – zapytał patrząc na mnie
-Oczywiście że pamiętam – krzyknęłam – Spędzałam tam co roku wakacje jak byłam mała – wyjaśniłam Laurze i Alicji – Niestety od 10 lat nie było mi dane tam jechać bo zawsze coś wypadało w ostatniej chwili i musieliśmy zmieniać plany – spojrzałam wymownie na tatę który tylko rozłożył ręce. – Na pewno ci się tam spodoba – powiedziałam łapiąc Laurę za rękę.
- Czyli odpowiada wam miejsce?– Zapytała Alicja
- Mnie tak – odparłam – a tobie Laura? – zapytałam
- mnie też – uśmiechnęła się.
Tata kupił ten domek od znajomego, znajomego kiedy miałam 3 lata. Od tego momentu każde wakacje i dłuższe przerwy od szkoły spędzałam tam. 

Tej nocy postanowiłyśmy spać razem, aby wszystko obgadać. Zrobiłyśmy małe rozpoznanie, co do klubów i atrakcji w Rzymie. Zrobiłyśmy też plan tego, co chciałyśmy najbardziej zobaczyć…


------------------------------------------------------------------
Kochani, zdaję sobie sprawę z tego, że to dopiero drugi rozdział ale jeśli wchodzicie to proszę, zostawiajcie komentarze ;). Bo nie wiem czy jest sens pisania dalej i czy wam się w ogóle podoba ;).

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 1



- Blaaaanka, Blaaaanka – wbiegła z krzykiem do mojego pokoju Laura – Blaanka wstawaj! Pierwszy dzień wakacji – krzyknęła i rzuciła się na łóżko koło mnie. Otworzyłam oczy dopiero po chwili. Pierwsze, co ujrzałam to wielki uśmiech na tworzy mojej przyszłej siostry. Przeniosłam wzrok na budzik, który stał na szafce nocnej. Była godzina 6:57.
- Możesz mi powiedzieć, czemu budzisz mnie o 7 rano – usiadłam na łóżku – w pierwszy dzień wakacji – przedrzeźniałam ją.
- Bo szkoda czasu na spanie – wstała z łóżka i podeszła do okna, po czym otworzyła podwójne drzwi balkonowe na oścież – zobacz jak jest ładnie. Może pojeździmy konno?- Spytała opierając się o barierkę mojego balkonu. Cieszyła się jak dziecko. Widać było, że czuje ogromną ulgę z powodu zakończenia szkoły. Nie cierpiała tam chodzić, zresztą ja Też. Teraz przed nami cztery miesiące luzu a później studia. Chcąc, nie chcąc udzielił mi się jej entuzjazm. Wstałam z łóżka i wyszłam do niej na taras.
- No pewnie, że pojeździmy – uśmiechnęłam się. – Tylko po śniadaniu – dodałam. Laura pokiwała tylko głową na znak, że się zgadza i poszła do siebie. Faktycznie było ładnie. Powietrze, co prawda jeszcze było chłodne, ale już za horyzontem widać było słońce. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy i uczesałam je w kucyka żeby nie przeszkadzały mi podczas jazdy. Ubrałam się i zeszłam na dół. Przy stole w jadalni czekała już na mnie Laura. Alicja wyminęła mnie na schodach i biegnąc zakładała na siebie marynarkę od kompletu.
- Ty jeszcze tutaj? – Zapytałam zdziwiona spoglądając na Alicję.
- Zaspałam Skarbie – odpowiedziała podbiegając do stołu. Napiła się łyka soku w jedną rękę wzięła tost w drugą kubek z kawa, którą zrobiła jej Laura, pocałowała córkę w czoło i podbiegła do mnie – Miłego dnia moje kochane – powiedziała i pocałowała mnie w dokładnie to samo miejsce, co Laurę. Lubiłam, kiedy to robiła. Nigdy nie poznałam swojej mamy. Zmarła, kiedy miałam rok. Tato próbował robić i za tatę i za mamę, nawet nie źle mu to wychodziło tylko, że to nie to samo, co prawdziwa mama. Teraz czułam, że ją mam. Usiadłam i razem z Laura zjadłam śniadanie.

Po śniadaniu przez cztery godziny byłyśmy na przejażdżce, grałyśmy w nogę na polanie, zbierałyśmy maki i opalałyśmy się nad małym jeziorkiem w głębi lasu, który otaczał nasz dom. Zostawiłyśmy konie na polanie a same usiadłyśmy opierając się o siebie plecami na ławce. Słońce pięknie odbijało się w lustrze wody. Postanowiłam, więc, że zrobię kilka zdjęć. Pierwsze poświęciłam na uwiecznieniu Laury, która teraz leżała na ławce głową w dół. Widok był niesamowity.
- Tylko spróbuj zrobić mi zdjęcie - usłyszałam, kiedy naciskałam przycisk aparatu. Pstryk i gotowe.
- Za późno – roześmiałam się. Laura zrobiła tylko minę mordercy, nie miała siły komentować niczego. Zrobiłam jeszcze kilka zdjęć a później słońce zaczęło na dobre grzać i postanowiłyśmy wrócić do domu. Powrotną drogę przeszłyśmy na pieszo, aby nie męczyć dodatkowo koni, wystarczy, że słońce dawało im popalić. Kiedy wróciłyśmy nie miałyśmy siły na nic. Musiałyśmy odpocząć. Poszłam do swojego pokoju, rozebrałam się i wzięłam zimny prysznic, przebrałam się i usiadłam na małej kanapie, która stoi na środku mojego pokoju, włączyłam jakiś program telewizyjny, gdzie rodzice właśnie wybierali partnera dla swojej córki. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam. Kiedy się obudziłam była 18. Przespałam cały dzień. Wstałam, wyłączyłam telewizor i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Poszłam, więc do gabinetu taty na końcu korytarza. Weszłam bez pukania.
- Oh przepraszam, znaczy się Dzień dobry. Nie wiedziałam, że masz gościa tato – powiedziałam wycofując się ku drzwi.
- Dzień dobry – odpowiedział mi rozmówca taty wstając z siedzenia. Był to dobrej postury mężczyzna o miłych ciemnych oczach i siwych włosach na skroniach.
- Nic się nie stało kochanie – uśmiechnął się tata. Mimo tego, widać było, że był zdezorientowany.
Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Kiedy szłam z powrotem natchnęłam się na Alicję która właśnie wróciła z pracy.
- Witaj kochanie – powiedziała całując mnie w policzek – mam dość, ci ludzie mnie wykończą. – Powiedziała rzucając torbę na sofę i siadając obok niej.
- Co dziś zrobili nie tak? – zapytałam, ponieważ wiedziałam, że Alicja na problemy ze swoimi pracownikami.
- Szkoda słów, chcieli wysłać dokumenty do jednej z firm bez pokazania mi ich wcześniej, były błędy, dopiero jeden z tych no – tutaj złapała się za głowę – no, dyrektorów personalnych dopatrzył się, że coś jest nie tak i kazał przyjść do mnie – wstała i nalała sobie soku – gdyby nie to wyleciałabym z roboty przez niedopilnowanie czegoś, o czym nawet nikt nie raczył mnie poinformować – znów usiadła – a tata gdzie?– Zapytała
- Jest w gabinecie z jakimś gościem – uśmiechnęłam się wstając ze sofy – Idę do siebie – powiedziałam.

Znów siedziałam na kanapie u siebie w pokoju. Tym razem przejrzałam facebook’a, gg, i pocztę. Nie działo się nic ciekawego, dlatego postanowiłam zajrzeć do Laury. Zajmowała pokój, który wcześniej służył jako gościnny. Był on takich rozmiarów jak mój. Laura, kiedy się przeprowadziły urządziła go po swojemu. Przemalowała ściany z jasnego beżu na mocno błękitny kolor, wszędzie stały ramki ze zdjęciami, deski, i inne klamoty. Na ścianie nad łóżkiem wisiał ogromny plakat z herbem Barcelony a w około niego kilka małych plakatów drużyny. Byłyśmy fankami tej ekipy od zawsze. Ja ze wzglądu na to, że mój tata jest Hiszpanem a ja, co oczywiste pół Hiszpanką. Natomiast Laura była ich fanką tak po prostu, bo boli najlepsi. Pokój był bardzo przytulny.
Kiedy weszłam Laura leżała na łóżku.
-Ej! Śpiochu wstawaj! Wiesz, która jest godzina – krzyknęłam rzucając się na nią.
-Ja jestem śpioch – zbulwersowała się – chciałam ci jedynie oznajmić, że spałam zaledwie pół godziny po tym jak wróciłyśmy. Poszłam do ciebie, ale jedyne, co zauważyłam, to to ze śpisz rozwalona na całej sofie- tutaj zaprezentowała moją pozę. Obydwie zaczęłyśmy się śmiać.
- I co robiłaś? – Zapytałam
- A różne rzeczy, posprzątałam, książkę czytałam, jeździłam po podjeździe na desce i ogólnie się leniłam a później byłam na dole i widziałam, że tata rozmawia z jakimś gościem o twojej mamie – tutaj zrobiła poważną minę.
- O mojej mamie? – Zapytałam zdziwiona
- No tak – odparła – powiedział `mam informacje na temat pani Justyny Sagowskiej – Martinez ` i wtedy tata zauważył mnie i powiedział ze porozmawiają o tym w gabinecie i poszli.
W tym momencie do pokoju weszła Alicja
- Kolacja moje panie – roześmiała się
- Już idziemy – odwzajemniłam uśmiech. Kiedy Alicja wyszła odpowiedziałam Laurze - Pewnie coś źle zrozumiałaś – zdziwiłam się.
- Nie, serio ci mówię, przysięgam – powiedziała wstając.
- To pewnie coś na temat wypadku, zresztą nieważne, zapytam o to tatę jak będzie odpowiednia chwila – powiedziałam wychodząc z pokoju.

Po kolacji każde poszło do siebie. Wykąpałam się, przebrałam i położyłam. W głowie miała cały czas słowa, które powtórzyła mi Laura. `Mam informacje na temat pani Justyny Sagowskiej – Martinez.` To takie dziwne. Po co tacie wiadomości o wypadku mamy? Przecież wszystko wiedzieliśmy. Mama wracała z pracy po ciemku do domu. Była jesień. Padał gęsty deszcz, wpadła w poślizg i rozbiła się o drzewo. Nie było świadków. Tata szuka czegoś, czego nie ma.. Dziwne. Chwilę później usnęłam.

sobota, 9 marca 2013

Bohaterowie


Blanka Amanda Martinez – Ma 19 lat. Mieszka z ojcem, jego przyszłą żoną Alicją i przyrodnią siostrą Laurą.



Laura Elena Chejgal – Ma 19 lat. Jest córką Alicji. Jej ojciec zginą w wypadku samochodowym 10 lat temu.


Lionel Messi- Ma 26 lat. Napastnik Barcelony.


Francesc Simon Fabregas- Ma 26 lat. Zawodnik Barcelony.


Alicja Chejgal – Ma 40 lat. Jest matką Laury. Pracuje w dużej firmie na stanowisku prezesa. Narzeczona Victora.
Victor Rafael Martinez – Ma 42 lat. Pochodzi z Barcelony. Jest ojcem Blanki. Obecnie mieszka w Polsce wraz z córką i narzeczoną. Z zawodu jest architektem. Prowadzi dużą korporację

 Fabio Rava – Ma 22 lata. Jest Włochem. Stary znajomy Blanki.


Marco Valenti – Ma 21 lat. Jest najlepszym przyjacielem Fabio.






Uwaga:  

  • Pojawi się też wiele innych osób. Nie wymieniam ich ponieważ będą to małe epizody. Jeśli jakiś bohater pozostanie na dłużej postaram się go dodać ;). 
  • Bohaterów wymyśliłam sama. Zbieżność osób, imion i nazwisk jest przypadkowa ;).