niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 1



- Blaaaanka, Blaaaanka – wbiegła z krzykiem do mojego pokoju Laura – Blaanka wstawaj! Pierwszy dzień wakacji – krzyknęła i rzuciła się na łóżko koło mnie. Otworzyłam oczy dopiero po chwili. Pierwsze, co ujrzałam to wielki uśmiech na tworzy mojej przyszłej siostry. Przeniosłam wzrok na budzik, który stał na szafce nocnej. Była godzina 6:57.
- Możesz mi powiedzieć, czemu budzisz mnie o 7 rano – usiadłam na łóżku – w pierwszy dzień wakacji – przedrzeźniałam ją.
- Bo szkoda czasu na spanie – wstała z łóżka i podeszła do okna, po czym otworzyła podwójne drzwi balkonowe na oścież – zobacz jak jest ładnie. Może pojeździmy konno?- Spytała opierając się o barierkę mojego balkonu. Cieszyła się jak dziecko. Widać było, że czuje ogromną ulgę z powodu zakończenia szkoły. Nie cierpiała tam chodzić, zresztą ja Też. Teraz przed nami cztery miesiące luzu a później studia. Chcąc, nie chcąc udzielił mi się jej entuzjazm. Wstałam z łóżka i wyszłam do niej na taras.
- No pewnie, że pojeździmy – uśmiechnęłam się. – Tylko po śniadaniu – dodałam. Laura pokiwała tylko głową na znak, że się zgadza i poszła do siebie. Faktycznie było ładnie. Powietrze, co prawda jeszcze było chłodne, ale już za horyzontem widać było słońce. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy i uczesałam je w kucyka żeby nie przeszkadzały mi podczas jazdy. Ubrałam się i zeszłam na dół. Przy stole w jadalni czekała już na mnie Laura. Alicja wyminęła mnie na schodach i biegnąc zakładała na siebie marynarkę od kompletu.
- Ty jeszcze tutaj? – Zapytałam zdziwiona spoglądając na Alicję.
- Zaspałam Skarbie – odpowiedziała podbiegając do stołu. Napiła się łyka soku w jedną rękę wzięła tost w drugą kubek z kawa, którą zrobiła jej Laura, pocałowała córkę w czoło i podbiegła do mnie – Miłego dnia moje kochane – powiedziała i pocałowała mnie w dokładnie to samo miejsce, co Laurę. Lubiłam, kiedy to robiła. Nigdy nie poznałam swojej mamy. Zmarła, kiedy miałam rok. Tato próbował robić i za tatę i za mamę, nawet nie źle mu to wychodziło tylko, że to nie to samo, co prawdziwa mama. Teraz czułam, że ją mam. Usiadłam i razem z Laura zjadłam śniadanie.

Po śniadaniu przez cztery godziny byłyśmy na przejażdżce, grałyśmy w nogę na polanie, zbierałyśmy maki i opalałyśmy się nad małym jeziorkiem w głębi lasu, który otaczał nasz dom. Zostawiłyśmy konie na polanie a same usiadłyśmy opierając się o siebie plecami na ławce. Słońce pięknie odbijało się w lustrze wody. Postanowiłam, więc, że zrobię kilka zdjęć. Pierwsze poświęciłam na uwiecznieniu Laury, która teraz leżała na ławce głową w dół. Widok był niesamowity.
- Tylko spróbuj zrobić mi zdjęcie - usłyszałam, kiedy naciskałam przycisk aparatu. Pstryk i gotowe.
- Za późno – roześmiałam się. Laura zrobiła tylko minę mordercy, nie miała siły komentować niczego. Zrobiłam jeszcze kilka zdjęć a później słońce zaczęło na dobre grzać i postanowiłyśmy wrócić do domu. Powrotną drogę przeszłyśmy na pieszo, aby nie męczyć dodatkowo koni, wystarczy, że słońce dawało im popalić. Kiedy wróciłyśmy nie miałyśmy siły na nic. Musiałyśmy odpocząć. Poszłam do swojego pokoju, rozebrałam się i wzięłam zimny prysznic, przebrałam się i usiadłam na małej kanapie, która stoi na środku mojego pokoju, włączyłam jakiś program telewizyjny, gdzie rodzice właśnie wybierali partnera dla swojej córki. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam. Kiedy się obudziłam była 18. Przespałam cały dzień. Wstałam, wyłączyłam telewizor i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Poszłam, więc do gabinetu taty na końcu korytarza. Weszłam bez pukania.
- Oh przepraszam, znaczy się Dzień dobry. Nie wiedziałam, że masz gościa tato – powiedziałam wycofując się ku drzwi.
- Dzień dobry – odpowiedział mi rozmówca taty wstając z siedzenia. Był to dobrej postury mężczyzna o miłych ciemnych oczach i siwych włosach na skroniach.
- Nic się nie stało kochanie – uśmiechnął się tata. Mimo tego, widać było, że był zdezorientowany.
Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Kiedy szłam z powrotem natchnęłam się na Alicję która właśnie wróciła z pracy.
- Witaj kochanie – powiedziała całując mnie w policzek – mam dość, ci ludzie mnie wykończą. – Powiedziała rzucając torbę na sofę i siadając obok niej.
- Co dziś zrobili nie tak? – zapytałam, ponieważ wiedziałam, że Alicja na problemy ze swoimi pracownikami.
- Szkoda słów, chcieli wysłać dokumenty do jednej z firm bez pokazania mi ich wcześniej, były błędy, dopiero jeden z tych no – tutaj złapała się za głowę – no, dyrektorów personalnych dopatrzył się, że coś jest nie tak i kazał przyjść do mnie – wstała i nalała sobie soku – gdyby nie to wyleciałabym z roboty przez niedopilnowanie czegoś, o czym nawet nikt nie raczył mnie poinformować – znów usiadła – a tata gdzie?– Zapytała
- Jest w gabinecie z jakimś gościem – uśmiechnęłam się wstając ze sofy – Idę do siebie – powiedziałam.

Znów siedziałam na kanapie u siebie w pokoju. Tym razem przejrzałam facebook’a, gg, i pocztę. Nie działo się nic ciekawego, dlatego postanowiłam zajrzeć do Laury. Zajmowała pokój, który wcześniej służył jako gościnny. Był on takich rozmiarów jak mój. Laura, kiedy się przeprowadziły urządziła go po swojemu. Przemalowała ściany z jasnego beżu na mocno błękitny kolor, wszędzie stały ramki ze zdjęciami, deski, i inne klamoty. Na ścianie nad łóżkiem wisiał ogromny plakat z herbem Barcelony a w około niego kilka małych plakatów drużyny. Byłyśmy fankami tej ekipy od zawsze. Ja ze wzglądu na to, że mój tata jest Hiszpanem a ja, co oczywiste pół Hiszpanką. Natomiast Laura była ich fanką tak po prostu, bo boli najlepsi. Pokój był bardzo przytulny.
Kiedy weszłam Laura leżała na łóżku.
-Ej! Śpiochu wstawaj! Wiesz, która jest godzina – krzyknęłam rzucając się na nią.
-Ja jestem śpioch – zbulwersowała się – chciałam ci jedynie oznajmić, że spałam zaledwie pół godziny po tym jak wróciłyśmy. Poszłam do ciebie, ale jedyne, co zauważyłam, to to ze śpisz rozwalona na całej sofie- tutaj zaprezentowała moją pozę. Obydwie zaczęłyśmy się śmiać.
- I co robiłaś? – Zapytałam
- A różne rzeczy, posprzątałam, książkę czytałam, jeździłam po podjeździe na desce i ogólnie się leniłam a później byłam na dole i widziałam, że tata rozmawia z jakimś gościem o twojej mamie – tutaj zrobiła poważną minę.
- O mojej mamie? – Zapytałam zdziwiona
- No tak – odparła – powiedział `mam informacje na temat pani Justyny Sagowskiej – Martinez ` i wtedy tata zauważył mnie i powiedział ze porozmawiają o tym w gabinecie i poszli.
W tym momencie do pokoju weszła Alicja
- Kolacja moje panie – roześmiała się
- Już idziemy – odwzajemniłam uśmiech. Kiedy Alicja wyszła odpowiedziałam Laurze - Pewnie coś źle zrozumiałaś – zdziwiłam się.
- Nie, serio ci mówię, przysięgam – powiedziała wstając.
- To pewnie coś na temat wypadku, zresztą nieważne, zapytam o to tatę jak będzie odpowiednia chwila – powiedziałam wychodząc z pokoju.

Po kolacji każde poszło do siebie. Wykąpałam się, przebrałam i położyłam. W głowie miała cały czas słowa, które powtórzyła mi Laura. `Mam informacje na temat pani Justyny Sagowskiej – Martinez.` To takie dziwne. Po co tacie wiadomości o wypadku mamy? Przecież wszystko wiedzieliśmy. Mama wracała z pracy po ciemku do domu. Była jesień. Padał gęsty deszcz, wpadła w poślizg i rozbiła się o drzewo. Nie było świadków. Tata szuka czegoś, czego nie ma.. Dziwne. Chwilę później usnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz